Polacy coraz chętniej korzystają z kanałów elektronicznych do obsługi
rachunków bankowych. Z bankowości mobilnej korzysta już ponad 17 mln klientów,
a z elektronicznej ogółem – ponad 21 mln – wynika z danych Bankier.pl i
PRNews.pl. Wraz z rosnącą liczbą mobilnych klientów ubywa oddziałów bankowych
i miejsc pracy w bankowości.
Coraz więcej osób korzysta z
bankowości w telefonie – wynika z danych zebranych przez branżowy serwis
PRNews.pl. Na
koniec marca z bankowości mobilnej korzystało już 17 mln Polaków.
Zdecydowana większość, bo
aż 14,5 mln, wykorzystuje do kontaktów z bankiem aplikacje mobilne.
Pozostali korzystają z serwisów typu lite lub bankowości RWD (ang. Responsive
Web Design). Jak się okazuje, ponad 8 mln osób to
klienci „mobile only”. W żargonie bankowym terminem tym określa się
klientów, którzy korzystają wyłącznie z bankowości mobilnej i nie logują się
już do banku z poziomu komputera. Z kolei z bankowości elektronicznej ogółem
korzysta już 21 mln klientów banków.
Telefon staje się nie tylko
narzędziem do kontroli finansów, ale także urządzeniem do płatności. Z
danych PRNews.pl wynika, że Polacy podpięli do swoich telefonów już
5,5 mln kart płatniczych. To karty działające w systemach Google Pay, Apple Pay
i HCE. Niewielką część tej liczby stanowią także karty działające w ramach
systemów dla smartwatchy – Garmin Pay i Fitbit Pay. Ale telefon to nie tylko
płatności zbliżeniowe – to
także Blik, który również notuje rekordy popularności. W pierwszym
kwartale roku jego użytkownicy zrealizowali ponad 153 mln transakcji o
wartości 20 mld zł. Na koniec pierwszego kwartału aktywnie korzystało z niego
aż 7,6 mln osób.
35 tys. bankowców odeszło z branży
Aktywność klientów w kanałach
zdalnych ma bezpośredni wpływ na strategie nawet największych banków. Nie
chodzi jedynie o inwestycje w kolejne usługi cyfrowe. Rosnąca popularność
bankowości mobilnej przekłada się bowiem na
sieć oddziałów i zatrudnienie
w bankowości. Osoby, które aktywnie korzystają z bankowości
elektronicznej, coraz rzadziej zaglądają do placówek. W efekcie banki zmuszone
są redukować swoją sieć oddziałów, a co za tym idzie – personel obsługujący do
niedawna transakcje typu wpłata czy wypłata gotówki. I nie są to incydentalne
działania.
Z
danych KNF wynika, że w ciągu ostatniego roku z pracą w bankowości
pożegnało się 8,8 tys. pracowników. Na koniec kwietnia w branży pracowało 146
328 osób. Od szczytowego momentu, czyli roku 2008, zatrudnienie w bankowości
zmniejszyło się już o 35 tys. etatów. W centralach pracuje blisko 80 tys.
bankowców, z kolei w sieci sprzedaży już tylko nieco ponad 66 tys. Ubywa także
placówek bankowych – w ciągu roku sieć skurczyła się aż o 1,2 tys. punktów do
poziomu 11,4 tys. Tymczasem jeszcze dekadę temu sieć placówek bankowych liczyła
ponad 14 tys. oddziałów.
Placówki pozbywają się gotówki
Banki redukują placówki, ale
zmienia się też ich charakter. Coraz więcej instytucji stawia na tzw. placówki
bezgotówkowe. W takim oddziale klient nie wykona już przelewu, ani nie wpłaci
do okienka oszczędności. W zamian może porozmawiać ze specjalistami o różnych
produktach – poradzić się w kwestii inwestycji lub kredytu na mieszkanie. Nie
oznacza to jednak, że obsługa gotówki w ogóle nie jest tam możliwa. Służą
temu zainstalowane w placówkach urządzenia samoobsługowe – bankomaty i
wypłatomaty.
Jak
wynika z danych PRNews.pl, na koniec marca 2021 roku banki miały już
blisko 500 tego typu punktów. Najwięcej placówek bezgotówkowych ma ING Bank
Śląski – 165 punktów. Na drugim miejscu jest BNP Paribas, który ma 124 tego
typu placówki, a na kolejnym Bank Millennium z 81 punktami bezgotówkowymi.
Bankowcy: To nasza odpowiedź na zmiany w sposobie korzystania z
finansów
Kilka dni temu na łamach
PRNews.pl zamieściliśmy rozmowę z prezesem zarządu ING Banku Śląskiego Brunonem
Bartkiewiczem. Jedno z pytań dotyczyło placówek bezgotówkowych. Prezes
wyjaśnił, że ich ewolucja w punkty bezgotówkowe to dziś w zasadzie
konieczność.
– Statystycznie rzecz biorąc, nie
ma już osób, które nie korzystają z bankomatów. Systematycznie spada liczba
wypłat gotówki. Transakcje gotówkowe to jest dziś rząd 10 proc. tego, co
robiliśmy 10 lat temu – mówił Brunon Bartkiewicz. – Efektywność gospodarcza
zawsze polega na tym, żeby nie opóźniać decyzji, które są konieczne. Jeżeli nie
będziemy redukować tego typu punktów, to czeka nas sytuacja w której będziemy
musieli dokonywać gwałtownej zmiany i zwolnienia dużej grupy pracowników. A
tego nie chcemy. Jesteśmy odpowiedzialni wobec klientów, ale i wobec własnych
pracowników. Ta tendencja i ten trend jest nieodzowny. My robimy pewnie to
trochę szybciej niż inni – dodał. Zapis rozmowy z Brunonem Bartkiewiczem znajdą
Państwo pod
tym linkiem.
Bank
Credit Agricole poinformował niedawno, że zakończył testy obsługi klientów w
swoich placówkach bez obsługi gotówkowej i zdecydował o rozszerzeniu tego
modelu na całą sieć sprzedaży. – Rozwój sieci placówek cashless to nasza
odpowiedź na zmiany w sposobie korzystania z finansów przez klientów banków.
Coraz więcej osób aktywnie korzysta z bezgotówkowych form płatności, a proste
operacje bankowe wykonuje samodzielnie: czy to we wpłatomatach, czy w
urządzeniach mobilnych. Chcemy więc zaoferować wartość, jakiej nie da się
przenieść do internetu, czyli rozmowę twarzą w twarz z doświadczonym doradcą,
który potrafi rozpoznać potrzeby klienta i znaleźć dla niego najlepsze
rozwiązania – wyjaśnia Katarzyna Tomczyk-Czykier, dyrektor zarządzający w
obszarze channel excellence and omnichannel orchestration.
Nadchodzą roboty
Wiele wskazuje na to, że postępująca
cyfryzacja sektora negatywnie odbije się na placówkach i zatrudnieniu. I nie
chodzi tylko o systemy bankowości mobilnej czy kanały elektroniczne. Bankowcy
inwestują także coraz większe środki w sztuczną inteligencję i roboty, które zastępują
pracowników na zapleczu. Tego typu rozwiązania wyręczają pracowników w
realizacji najprostszych, powtarzalnych zadań. Nie mylą się i działają szybciej
od człowieka. W przyszłości będzie to kolejny element, który może wpłynąć na
poziom zatrudnienia w bankowości.
Oczywiście kanały elektroniczne i
robotyka nie są jedynymi czynnikami mającymi wpływ na poziom zatrudnienia w
bankowości. Swoje trzy grosze dokładają niskie stopy procentowe, które wpływają
na rentowność sektora, oraz kolejne obciążenia regulacyjne. Dodatkowo od kilku
lat trwają procesy konsolidacyjne banków – z rynku znikają mniejsze marki,
które przejmowane są przez silniejsze brandy. Po każdej fuzji następuje fala
redukcji etatów i zamykanie dublujących się placówek.
0 komentarzy