W czyim interesie jest inflacja? W kogo najmocniej uderza? Najbliżej prawdy będzie powiedzenie, że najbardziej zagraża ona kapitałowi. Ale znów nie każdemu. Inflacja najszybciej pożera ten kapitał, który leży sobie – mniej lub bardziej bezczynnie – poza gospodarczym obiegiem. Oszczędności.
Wiem, wielu czytelników obruszy się na nazywanie oszczędności „bezużytecznymi”. W głównym nurcie konserwatywno-liberalnego podejścia na pierwszym planie jest długa tradycja wysławiająca oszczędzanie. Jej zwolennicy uważają wszelkiego rodzaju kumulowanie nadwyżek za działalność wręcz zbawienną. Ale jest i druga opowieść: że nadmierne oszczędzanie szkodzi gospodarce. Nie chodzi o to, żeby wiecznie żyć z dnia na dzień, bo komfort wynikający ze świadomości, że „nie zabraknie”, to drugie imię dobrobytu. Ale w szerszym planie i od pewnego momentu oszczędności szkodzą gospodarce – wysysają kapitał potrzebny w życiu ekonomicznym jak tlen.
To właśnie z powodu kumulowania nadwyżek (i oszczędności) powstał mechanizm długu. Czyli jedna z najważniejszych innowacji w dziejach naszej cywilizacji. To dzięki długowi ten, kto nie ma kapitału, może mimo wszystko zrealizować swoje plany albo potrzeby. System finansowy jest zaś – tylko i aż – tym miejscem, gdzie odbywa się opisana transakcja: kapitał zostaje przesunięty od tego, kto ma nadwyżkę, do tego, który go łaknie.
0 komentarzy