2021-03-24 07:57
publikacja
2021-03-24 07:57
Ponad 70 tys. zł na skutek wyroku sądu ma do spłaty kobieta, mimo że ze względu na poważną chorobę podczas postępowania nie była zdolna do świadomego wyrażania woli. Doszło do naruszenia rzetelnej procedury sądowej – uznał Prokurator Generalny, który złożył w sprawie skargę nadzwyczajną.
„Sąd nie podjął próby ustalenia, z jakiej przyczyny młoda kobieta pozostaje na rencie i w jakich okolicznościach doszło do zaciągnięcia wysokiego kredytu, którego w efekcie samodzielnie pozwana nie zdołała spłacić. Wyjaśnienie tych okoliczności w kontekście sprawy było nie tylko zasadne, ale wręcz konieczne, choćby dla ustalenia, czy nie zachodzi potrzeba ustanowienia dla niej pełnomocnika z urzędu” – podkreśliła Prokuratura Krajowa informując w komunikacie o złożeniu skargi przez PG.
Jak wskazała PK, z orzeczenia o niepełnosprawności wynikało, że kobieta była niezdolna do podjęcia zatrudnienia. „Co więcej z racji stwierdzonego schorzenia nie była ona w stanie podjąć racjonalnej obrony w postępowaniu przez sądem” – dodano.
W sprawie chodzi o wyrok Sądu Rejonowego w Zawierciu z lutego 2017 r. zasądzającego od pozwanej 71 tys. 464 zł wraz z odsetkami. Postępowanie dotyczyło umowy pożyczki z października 2013 r. Podczas rozprawy przed sądem kobieta oświadczała, że „przez 10 lat była dobrym klientem banku, gdzie brała często pożyczki, które spłacała regularnie, ale w pewnym momencie z uwagi na wysokość zadłużenia bank wymagał dodatkowego pożyczkobiorcy, stąd zawarła kwestionowaną umowę wraz z matką, która w dużej mierze pomagała jej w spłacie”.
Zeznała również m.in., że „jest po rozwodzie, a po śmierci mamy straciła pracę”. „Kredyt był ubezpieczony od utraty pracy i od śmierci, ale bank uznał, że ubezpieczenie nie obejmowało śmierci matki” – przekazano. Kobieta wskazywała też, że „pracuje na pół etatu i zarabia około 700 zł netto oraz ma rentę częściowo zajętą przez komornika i otrzymuje 450 zł”.
Jednak – jak zaznaczono w skardze PG – ustalone w sprawie okoliczności wskazują, że „już w dacie zainicjowania postępowania o zapłatę, a także wydania kwestionowanego wyroku, pozwana cierpiała na poważną chorobę i prawdopodobnie znajdowała się w stanie wyłączającym świadome i swobodne podjęcie decyzji i wyrażenia woli”.
„Z dokumentacji medycznej kobiety wynika, że schorzenie zdiagnozowano u niej już w 1999 r. i od tego czasu była wielokrotnie hospitalizowana. Biorąc pod uwagę okoliczności odnoszące się do stanu zdrowia pozwanej i charakter jej schorzenia należy uznać, że w toku postępowania cywilnego mogła nie mieć rozeznania co do swojego postępowania i możliwości kierowania nim i znajdowała się w stanie wyłączającym świadome oraz swobodne powzięcie decyzji” – zaznaczyła prokuratura.
Uzasadniając skargę nadzwyczajną dodano, że kobieta ponadto nie posiadała pełnomocnika, który mógłby reprezentować jej prawa, a w postępowaniu tym nie występował – jako strażnik praworządności i ochrony obywateli – prokurator. „Pozwana nie została przesłuchana w sposób wnikliwy, powód na rozprawę nie stawił się, a okoliczności sprawy były sporne” – wskazuje PK.
Dlatego Prokurator Generalny zarzucił orzeczeniu sądu rejonowego naruszenie zasad, wolności i praw człowieka i obywatela określonych w konstytucji, odnoszących się m.in. do ochrony zaufania obywateli do państwa, rzetelnej procedury sądowej, a także prawa do sądu, jak też zarzucił rażące naruszenie prawa procesowego. W skardze nadzwyczajnej wniósł w związku z tym o uchylenie zaskarżonego orzeczenia i przekazanie sprawy do ponownego rozpoznania Sądowi Rejonowemu w Zawierciu.
Instytucja skargi nadzwyczajnej została wprowadzona ustawą o SN, która weszła w życie w kwietniu 2018 r. Skargi takie mogą obecnie dotyczyć prawomocnych wyroków zapadłych nawet w końcu lat 90. W Sądzie Najwyższym rozpoznawaniem tych skarg zajmuje się Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych. Dotychczas do SN skierowano ponad 300 skarg nadzwyczajnych, z których większość złożył Prokurator Generalny. (PAP)
autorzy: Marcin Jabłoński, Mateusz Mikowski
mja/ mm/ jann/
0 komentarzy