Analitycy Biura Inwestycji i Cykli Ekonomicznych w środowej informacji zwrócili uwagę, że od kwietnia br. spadki wskaźnika były coraz wolniejsze, „co już wówczas świadczyło o wyczerpywaniu się czynników działających w kierunku dezinflacji”. Zdecydowana większość składowych wskaźnika, jak zastrzegli, nie uwzględnia jeszcze ostatniej decyzji RPP o obniżce podstawowych stóp procentowych. „Z całą pewnością skutki tej decyzji, znajdą swe odzwierciedlenie w kolejnych danych statystycznych i będą działały w perspektywie najbliższych kilku miesięcy w kierunku ponownego przyspieszonego tempa wzrostu cen” – podkreślili.

W opinii BIEC, niższe raty od zaciągniętych kredytów, wyższa zdolność kredytowa oraz niższe oprocentowanie depozytów zwiększą popyt konsumpcyjny i jednocześnie presję na wzrost cen. „Słabnący złoty wraz z drożejącymi surowcami podniesie ceny importu, a dla krajowych producentów stworzy zachętę do podnoszenia cen na towary substytucyjne” – stwierdzili.

Zdaniem ekonomistów Biura, kumulacja czynników proinflacyjnych nastąpi wraz z początkiem 2024 r., kiedy to najprawdopodobniej zostaną odmrożone ceny prądu i powróci 5 proc. stawka VAT na żywność. „Przed powrotem wyższej inflacji będzie bardzo trudno się uchronić, zaś jej utrwalenie, które już w tej chwili występuje, skazuje polskie społeczeństwo na życie z uporczywie wysoką inflacją przez co najmniej kilka kolejnych lat” – ocenili.

Jak zaznaczyli, indeksy oczekiwań inflacyjnych konsumentów i menadżerów przedsiębiorstw produkcyjnych jeszcze się obniżają, choć – jak wskazali – tempo ich spadku w ostatnich miesiącach zostało ograniczone. „Jest to szczególnie widoczne w przypadku zamiarów producentów w kwestii kształtowania cen na wytwarzane przez nich wyroby” – zauważyli. Słabnąca tendencja do obniżania cen, oznacza – jak wyjaśnili – że zbliżyły się one do minimum, które wyznaczają koszty i marża. Dodali, że w ślad za oczekiwaniami producentów podąża tzw. inflacja producencka, wyrażona wskaźnikiem PPI. „Wskaźnik ten najszybciej obniżał się w pierwszym kwartale br., zaś w kolejnych miesiącach tego roku tempo jego spadku uległo wyraźnemu ograniczeniu” – zauważyli.

Eksperci BIEC zwrócili uwagę, że zmniejsza się odsetek osób spodziewających się wzrostu cen w tempie dotychczasowym lub szybszym. „Charakterystyczny w ostatnich badaniach jest najwyższy w historii tych badań odsetek osób spodziewających się spadku cen (5 proc. ankietowanych)” – stwierdzili. Oznacza to, że najprawdopodobniej osoby wybierające ten wariant odpowiedzi utożsamiają spadek inflacji ze spadkiem cen.

W ostatnim miesiącu, jak zauważyli analitycy, najbardziej podrożały surowce energetyczne (ropa, gaz i węgiel), a wśród surowców żywnościowych najszybciej drożał ryż. „Przy słabnącym złotym oznacza to wyższe ceny importu, a w konsekwencji wyższe ceny detaliczne oraz większą skłonność do podnoszenia cen wśród krajowych producentów” – podsumowali.

Komisja Europejska obniżyła w poniedziałek prognozy inflacji dla Polski na 2023 r. z 11,7 proc. na 11,4 proc. i podwyższyła prognozy inflacji na 2024 r. z 6 proc. na 6,1 proc.

W ubiegłym tygodniu prezes Narodowego Banku Polskiego Adam Glapiński poinformował, że inflacja za wrzesień br. wyniesie nieco powyżej 8,5 proc., w październiku br. będzie na poziomie 7,4 proc., a na koniec roku – między 6 proc. a 7 proc. W projekcie budżetu na 2024 r. założono natomiast, że inflacja spadnie do 6,6 proc. średniorocznie z 12 proc. w roku 2023.

GUS pod koniec sierpnia podał szybki szacunek inflacji w sierpniu; inflacja liczona rok do roku spadła do 10,1 proc. z 10,8 proc. w czerwcu, a wobec lipca nie zmieniła się. (PAP)

autorka: Magdalena Jarco

maja/ pad/


0 komentarzy

Dodaj komentarz

Avatar placeholder

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.