Premier Mateusz Morawiecki zapowiedział niedawno zmiany dotyczące funkcjonowania Funduszu Wsparcia. Ma to być jeden z elementów pomocy dla klientów banków dotkniętych skokiem rat kredytowych, którego źródłem są podwyżki stóp procentowych.
„Widzimy przestrzeń, by ewentualnie zmienić parametry FWK w taki sposób, by mogło z niego skorzystać więcej osób. Każda zmiana wymaga jednak dodatkowych analiz. W temacie FWK jesteśmy cały czas w kontakcie z Ministerstwem Finansów i na tę chwilę trudno powiedzieć, do jakich konkretnie zmian dojdzie” – informuje biuro prasowe BGK.
Według obecnych regulacji z pomocy mogą korzystać klienci, którzy spełniają minimum jeden z warunków: co najmniej jeden z kredytobiorców ma status bezrobotnego; miesięczne koszty obsługi kredytu mieszkaniowego przekraczają połowę dochodów gospodarstwa domowego bądź też dochód (pomniejszony o koszty obsługi hipoteki) nie przekracza dwukrotności minimum wynikającego z ustawy o pomocy społecznej. Dla singla ta dwukrotność to dziś 1552 zł, w rodzinach 1200 zł na osobę.
Zgodnie z zapowiedziami premiera FWK, który został wyposażony przez banki w 600 mln zł kapitału, jeszcze w tym roku ma być powiększony przez sektor o 1,4 mld zł. O konieczności zasilenia funduszu decyduje Rada FWK na podstawie opinii Komitetu Stabilności Finansowej, w którego skład wchodzą szefowie Narodowego Banku Polskiego, resortu finansów, nadzoru i Bankowego Funduszy Gwarancyjnego. „W opinii Komitetu Stabilności Finansowej nie ma potrzeby wnoszenia wpłaty na Fundusz Wsparcia Kredytobiorców przez kredytodawców za trzeci kwartał 2021 r.” – głosił ostatni komunikat dotyczący FWK, z lutego 2022 r.
Zwiększone zainteresowanie FWK – i to jeszcze przed zapowiedzianymi zmianami, które mają zwiększyć dostępność pomocy – świadczy o tym, że liczba kredytobiorców mających problemy z terminową obsługą zadłużenia już w kilka miesięcy po starcie cyklu podwyżek stóp wyraźnie się zwiększyła. Potwierdzają to dane Biura Informacji Kredytowej. Wynika z nich, że w marcu nieco ponad 3,1 proc. portfela kredytów mieszkaniowych miało opóźnienie w spłacie powyżej 30 dni. Dla ponad 2,6 proc. portfela opóźnienie przekraczało 90 dni. W porównaniu z końcem ub.r. odsetek kredytów z opóźnieniami zwiększył się w minimalnym stopniu. Ale równocześnie był to pierwszy zauważalny wzrost od pierwszej fali pandemii, kiedy banki uruchomiły program wakacji kredytowych, żeby zapobiec problemom ze spłatą kredytów, nie tylko hipotecznych.
Biorąc pod uwagę liczbę kredytów z opóźnieniem wynoszącym co najmniej miesiąc – odsetek opóźnień zbliża się do 1,6 proc. W marcu był najwyższy od ponad 1,5 roku. Hipoteki pozostają jednak najlepiej spłacanym rodzajem kredytu.
W ostatnich dwóch latach udział złych kredytów w portfelu nieruchomościowym malał dzięki niskiemu oprocentowaniu, które czyniło spłacanie łatwym, ale także dzięki wysokiej sprzedaży nowych kredytów. Oba te czynniki to już przeszłość. Portfel hipoteczny nadal przyrasta, ale już w znacznie wolniejszym tempie niż jeszcze kilka miesięcy temu. Jak wynika z danych Narodowego Banku Polskiego, w I kw. krajowe banki udzieliły kredytów mieszkaniowych o wartości 17,6 mld zł. To o ok. 200 mln zł więcej niż w podobnym okresie ub.r., ale równocześnie o 5,5 mld zł mniej niż w ostatnich trzech miesiącach ub.r. Szefowie banków zwracają też uwagę, że w obliczu rosnących stóp procentowych nasiliło się zjawisko przedterminowych spłat kredytów hipotecznych. ©℗
0 komentarzy