Na początek rzut oka na dwa rankingi przygotowane przez „Forbesa”: zestawienie rosyjskich miliarderów z 2021 r., ostatnie sprzed inwazji, oraz lista bogaczy z 2024 r. Różnice? Ta druga lista jest dłuższa. Jest na niej 125 nazwisk, podczas gdy w 2021 r. było „tylko” 123. Oznacza to, że w ciągu trzech lat w toczącej wojnę Rosji przybyło miliarderów; na dodatek majątki jednej trzeciej notowanych rozrosły się. Jak do tego doszło, pokazują ekonomiści Simeon Djankow (były pracownik Banku Światowego, a potem wicepremier Bułgarii) oraz Anastazja Gołowczenko z LSE. Wskazują na cztery kanały, którymi postępowała w latach 2022–2024 akumulacja rosyjskiego kapitału w wojenno-sankcyjnym otoczeniu.
Pierwszy – to przejmowanie przez rosyjski biznes aktywów zagranicznych korporacji, które się z tego kraju po wybuchu wojny wycofały. Ponieważ rusyfikacja odbywała się w pośpiechu, to i ceny wykupu były wyjątkowo korzystne. W ten sposób w rosyjskie ręce trafiła infrastruktura wydobywcza należąca uprzednio do kanadyjskiego Kinross Gold, papiernie amerykańskiego International Paper czy też zakłady farmaceutyczne cypryjskiego Bionu. A ponieważ były to przedsięwzięcia nieźle sobie radzące, to ich zyski zasiliły portfele postaci takich jak np. Władimir Potanin.
0 komentarzy