Analitycy banku Pekao SA przeprowadzili ciekawy eksperyment – sprawdzili, jak by wyglądała historia polskiej gospodarki, gdyby przyjrzeć się jej z wykorzystaniem reguły Sahm.

To pojęcie wzięło się od nazwiska ekonomistki Claudii Sahm – autorki współczesnej i bardzo aktywnej w amerykańskiej blogosferze ekonomicznej (warto śledzić jej wpisy, polecam). Opracowała ona kilka lat temu własny wskaźnik recesji. Według niej do mówienia o krachu (lub o jego braku) nie powinno nas skłaniać jedynie patrzenie na PKB. Czyli na recesję techniczną, polegającą na tym, że produkt krajowy spada przez co najmniej dwa kwartały z rzędu. To błąd prowadzący na manowce. Zdaniem Sahm recesja jest wtedy, gdy rośnie bezrobocie. A konkretnie wtedy, kiedy trzymiesięczna średnia stopa bezrobocia jest o co najmniej 0,5 pkt proc. wyższa od swojego minimum z poprzednich 12 miesięcy.

Takie podejście zyskuje coraz więcej zwolenników. Jednym podoba się z powodu postawienia spraw z głowy na nogi – w końcu w gospodarce najważniejszy powinien być człowiek. A brak pracy w kapitalizmie jest tym, co niszczy gospodarkę i tkankę społeczną najdotkliwiej. Inni zaś wskazują, że reguła Sahm dobrze się sprawdza w starciu z empirią. Bo użycie wskaźnika pozwala bez pudła przewidzieć każdą recesję techniczną w gospodarce amerykańskiej od 1970 r. Jeszcze innym podoba się u Sahm to, że jej indykator jest dużo łatwiejszy do zaobserwowania niż alternatywna metoda, polegająca na mierzeniu luki PKB. To znaczy na sprawdzaniu, czy faktyczny PKB jest niższy od potencjalnego, a więc takiego, który zaistniałby przy pełnym wykorzystaniu czynników produkcji.


0 komentarzy

Dodaj komentarz

Avatar placeholder

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.